czwartek, 1 sierpnia 2013

Shortcut


Podsumowując ostatnie 2 tygodnie można powiedzieć tylko,że zostałam drugą Martyną Wojciechowską ponieważ przerobiłam setki km ale mimo to urlop mogę zaliczyć do bardzo udanych.


Jak wiadomo nad morzem to głównie plażing i smażing ale nie byłabym sobą gdybym nie spróbowała wszystkich okolicznych  atrakcji. Stworzyłam swoją listę must-have nadmorskiego:
- ziemniaki-kręciołki (zaliczone)
- bański mydlane ( zakupione, co prawda nie dla mnie ale są)
- souvenir (magnesik zakupiony)
- bursztynki (zbierałam osobiście)
- spacer plażą (codziennie zaliczany)
- lody (zjedzone)
-gofry (z nutellą a jak :)  )
- RYBKA ( zjedzona ze smakiem)
- hot dog z budy ( najlepszy hot dog w tej miejscowości ;)  )
- zwiedzanie latarni morskiej (checked)
- cymbergaj ( pograne)

ale zostawiłam sobie coś na przyszły rok:
- tatuaż z henny
- fluo warkoczyki
- jazda na bananie
- rejs statkiem piratów
- budowanie zamków z piasku (nie dostarczono mi obiecanej saperki)
- zbieranie muszelek (może będzie ich więcej)


Po powrocie z tęsknoty za wakacjami postanowiłam poprawić sobie humor i umówiłam się z D. , która została szczęśliwą posiadaczką gofrownicy a jak wiadomo gofry to nieodłączny znak wakacji więc nie obyło się bez gofrów nutellowych i z bitą śmietaną i truskawami.





Przepis na gofry holenderskie TU ale ostrzegam uzależniają :)



No to ruszam do pracy i trzymam kciuki a wszystkich ,którzy wracają już z urlopów i będą musieli odnaleźć się w tej upalnej codzienności.



Brak komentarzy: