piątek, 30 sierpnia 2013

Nie mam czasu


Wczoraj miałam tyle wolnego czasu,ze chyba mój organizm stwierdził,że mam też czas na chorowanie. Pogoda też nie sprzyja bo rano i wieczorem można zmarznąć a w dzień się napocić i jak tu nie być chorym. Niestety nie mam teraz czasu na chorowanie i wspomagam się najlepszym lekarstwem świata czyli malinami domowej roboty zrobionymi przez moją Mamę :)


Delektując się herbatą z malinową wkładką zrobiłam pierwsze podejście do wianka dla mojej Mamy. Pierwszy zrobiony przeze mnie wianek można zobaczyć TU . Ten będzie bardziej kolorowy ale stonowany. Wszystkie materiały zakupione są w IKEA. Muszę jeszcze pomyśleć nad ozdobami typu kwiatki czy jakieś serduszka materiałowe ale póki co uszyłam podstawowe paski, które trzeba tylko wypchać i zapleść.


Muszę się tylko wybrać do lumpeksu po misia do wypchania wianka :)

czwartek, 29 sierpnia 2013

Nareszcie lazy day


Dzisiaj mam wolny dzień, dosłownie. Nie muszę iść do pracy ani (jak to zwykle bywa w wolny dzień) iść czegoś załatwiać na mieście, iść na pocztę, komuś coś podrzucić,coś pilnie kupić,sprzątać itp. Ostatnie dni były też pełne nerwów i stresów dlatego postanowiłam zrobić sobie Dzień Kobiet (i chyba będę robić to przynajmniej raz w miesiącu) i nie robić nic czego mi się nie chce. Oczywiście dla spokoju sumienia umyłam wszystkie naczynia, ogarnęłam mieszkanie i zrobiłam pranie ale teraz mogłam obijać się i leniuchować bez wyrzutów.

Na pierwszy ogień poszedł przegląd lakierów od dawna nie ruszanych. Podzieliłam  je na 3 grupy.

Grupa lakierów na co dzień czyli takie,na których nie widać jak się zetrą czy odprysną. Zniszczone pracą paznokcie ratuje odżywkami z Eveline ale szczerze jakoś nie widzę szokującej różnicy ( a takiej oczekiwałam po przeczytaniu wielu opinii w internecie i wysłuchania wielu opinii znajomych) ale wierzę,że chociaż trochę coś tam pomogą.



Druga grupa to lakiery ,którymi maluję paznokcie kiedy mam więcej wolnego czasu (czyt.rzadko) i kiedy wiem,że uda mi się je na paznokciach utrzymać dłużej niż 2 dni.


Trzecia grupa to ulepszacze czyli lakier brokatowy i pękający. Te są używane najrzadziej dlatego postanowiłam je dzisiaj wykorzystać.


Różowy na to brokatowy na to pękający i na koniec przeźroczysty i wyszło mi takie coś.




Zrobiłam przegląd zdjęć z aparatu ponieważ w weekend byli u mnie Rodzice i poszliśmy m.in. do ZOO.
Byliśmy 3 godziny a i tak nie wszystko zdążyliśmy zobaczyć.Do tego budowane jest Afrykarium z wielkim akwarium w którym będą pływać m.in. rekiny. Po otwarciu odczekam z pół roku bo zapewne będą tam dzikie tłumy na początku.




Na dalszą część dnia zaplanowałam "pożeranie" na spokojnie od deski do deski gazety i delektowanie się super smaczną kawą. Potem trochę SUDOKU i może coś wpadnie mi do głowy i zabiorę się za szycie,żeby było trochę kreatywnie.



Polecam wszystkim chociaż jeden taki dzień w miesiącu ( bo wiem,że istnieją takie osoby jak ja ,które na tyłku nie wysiedzą długo) i życzę,żeby zawsze był udany :)



środa, 21 sierpnia 2013

Zwierzyniec - bo warto pomagać




Już jakiś czas temu M. przygarnęła bezdomnego kotka za pomocą Ekostraży czyli Dolnośląskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt. Stowarzyszenie to ratuje zwierzęta okrutnie traktowane i bezpańskie i szuka im nowego domu. Jeśli ktoś z was zastanawia się nad zakupem zwierzaka to zachęcam zaglądnąć do Ekostraży lub pobliskiego schroniska bo tam są zwierzątka, które najbardziej potrzebują domu i kochającej je osoby. Takim kotkiem jest Kryśka dla której postanowiłam uszyć Myszora,żeby się nie nudziła :)


Mam nadzieję,że obdarowanej spodoba się taki prezent.

Jeśli nie macie warunków do trzymania zwierzątek to możecie pomóc wchodząc na stronę Karmimy Psiaki i zapisując się do newslettera. Można wybrać sobie dowolnego pieska dla którego będziemy zbierać "kliki" z reklam jakie będą do nas przychodzić.


Ja mam jednego szkodnika ,któremu codziennie pomagam :) Czesiek uwielbiam cie :*

sobota, 17 sierpnia 2013

Róż na maxa


Dawno dawno temu na allegro nabyłam kawał różowej tkaniny,nie wiem dlaczego róż ale zachciało mi się i mam. Może mam jakieś braki z dzieciństwa ale pamiętam,że był taki okres kiedy nienawidziłam wszystkiego co miało chociaż odrobinę różu a teraz...no cóż jest róż.
Kawałek materiału leżał i leżał aż dojrzał do zmiany w maxi spódnicę. Mam już maxi spódnice ale nie różowe i nie takie które sięgają od talii do ziemi.


Odmierzyłam mniej więcej długość od ziemi do talii co dało 105 cm.
Kupując materiał odruchowo zamówiłam nici pod kolor co było dobrym pomysłem bo nie musiałam teraz szperać po pudłach i zastanawiać się nad odcieniami, czy pasują itd.



Dół spódnicy obszyłam takim ściegiem,żeby był elastyczny i żebym mogła stawiać w nim normalne kroki a nie chodzić jak japonka :)


Najtrudniej było zszyć spódnice z gumą gdyż musiałam ciągle ją naciągać i czasem wystrzeliwała spod igły ale po kilkunastu minutach męczarni udało się.


Spódnica jest idealna na upały gdyż tkanina jest lekko prześwitująca i żałuję,że uszyłam ją dopiero teraz bo zapewne upały już się będą kończyć ale mam nadzieję,że za rok też będziemy mieć takie piękne lato i różowy kolor do tego czasu mi nie zbrzydnie.


Można nosić ją z krótkimi bluzkami lub wiązać je na supeł tak aby było widać podkreśloną talię albo z dłuższymi t-shirtami zakrywającymi gumkę.


Całość wygląda tak.Mam nadzieję,że po praniu nic jej nie będzie dolegać ;)



czwartek, 8 sierpnia 2013

..so hot in here so take "off" all your BOOKS

 Ponieważ ciągle słyszę,że sztuka czytania zanika postanowiłam obalić ten mit i może zmotywować tych, którzy faktycznie nie czytają nic do tego ,żeby zaczęli np. od jednej krótkiej książki miesięcznie :) Bo chodzi tu właśnie o czytanie książek nie tylko gazet czy informacji w sieci.
Jak widać za oknem żar leje się z nieba, jest tak gorąco,że nie da się nawet wytrzymać nad wodą nie mówiąc już o sporcie typu rower czy wykonywaniu zwykłych obowiązków domowych (a prasowanie to już chyba byłoby za karę). Co można robić w tak upalny dzień mając chwilę wolnego? Ukryć się w cieniu gdzieś gdzie jest chłodno i zanurzyć się w lekturze. Wiem,że książki nie są najtańszą rozrywką szczególnie nowości ale przecież istnieją takie instytucje jak biblioteka. Albo można wpaść do znajomych i przeszukać ich zbiory :) Obecnie czytam kilka książek na raz bo każda jest na inną okazję. Jak widać wszystkie są raczej obszerne i takie właśnie uwielbiam najbardziej.




Pierwsza z nich GRA O TRON - uległam modzie i nasłuchałam się dużo o serialu ale postanowiłam najpierw przebrnąć przez książkę a potem zobaczyć serial, tak mam zawsze,że wolę najpierw coś przeczytać a potem obejrzeć film itp. książka nie jest moją własnością i szczerze to pierwszą część sagi zaczęłam z wielkim oporem, dużo imion, nazwisk, nazw rodów dlatego z pomocą przyszło mi coś czego jestem wielką fanką - audiobook, książka swoje waży i nie lubię czytać książek w komunikacji miejskiej bo wszyscy mnie szturchają itd a jak się założy słuchawki to można nawet robić zakupy czy sprzątać a książka sama się czyta, teraz jestem akurat na drugim tomie SAGI PIEŚNI LODU I OGNIA, STARCIE KRÓLÓW ,które w formie e-booka załadowałam do komórki bo ta książka jest akurat książką mpk'ową (czytam jadąc gdzieś) i taką którą czytam już po ciemku w łóżku przed spaniem
Druga PO KOPUŁĄ - to książka mojego ulubionego autora S.Kinga, przeczytałam już 11 jego książek ale jeszcze długa lista przede mną, sama mam kolekcję kilku jego tytułów ;) to książka na leniwe popołudnia, czytanie jej idzie mi powoli bo strasznie dużo wątków na raz się dzieje i trzeba się skupić a czasem potrzebuję czegoś lekkiego i niewysilającego mózg więc wtedy sięgam po następną pozycję
Trzecia STYLE W MODZIE - to mój nowy nabytek a raczej prezent za wykonaną pracę, jest tam krótka historia mody, opisy najbardziej znanych projektantów wraz ze zdjęciami, taka wiedza modowa w pigułce, codziennie można poczytać sobie o kilku osobistościach (jakby powiedziała to moja licealna pani od fizyki) i zainspirować się na dany dzień
Czwarta ads of the 20th century FASHION- projekt Tashena i H&M, coś w stylu dziennika gdzie możemy na każdy dzień znaleźć cytat i grafikę związaną ze światem mody i reklamy, piękne obrazki i oldschoolowe zdjęcia na 365 dni w roku, ta książka to taka bardziej ciekawostka do zaglądania co jakiś czas :)

Dla osób wciągniętych w czytanie, które lubią śledzić wydawnicze nowości polecam stronę LUBIMY CZYTAĆ gdzie można założyć swój profil, zbierać tytuły do biblioteczki, czerpać informację o nowościach i podglądać u znajomych co mają ciekawego do czytania. Jest też opcja "chcę w prezencie" gdzie można wrzucać tytuły, którymi nie pogardzilibyście gdyby was ktoś nimi obdarował. Na swoim profilu mam 101 książek ,które przeczytałam (nie wliczając lektur) a i to jest tylko ta część o której pamiętam ale zaglądam tam czasem jak mi się jakiś stary tytuł przypomni.

Dla tych, którzy są oporni na czytanie polecam lód z miętą, do foremki z lodem wrzucamy listki mięty, zalewamy wodą i wstawiamy do zamrażary. Tutaj przykład bez efektu końcowego bo jeszcze się mrozi.



Pozdrowienia dla czytających i tych mniej czytających. :)

piątek, 2 sierpnia 2013

update (dla+18)

Zapomniałam dodać jeszcze do shortcut'a ,że w czasie urlopu ukulturalniałam się jeśli można tak powiedzieć o byciu na koncercie z serii Męskie Granie ;) na Kępie Mieszczańskiej. Lajki dla Kasi Nosowskiej i O.S.T.R.ego ,wielki lajk dla Pana Urbaniaka :) i  lajk dla Marii Peszek ( teraz po jej występie męczę jej płytę). Unsub dla Patti Yang, no tutaj szału nie było w ogóle co to było?!?

W porównaniu z Męskim Graniem 2012 było lepiej bo wszystkiego było więcej (miejsca, miejsc do zakupienia piwa no i toalet) ale dlaczego nie było bisów?



We wrześniu Hey na Słodowej? :)

czwartek, 1 sierpnia 2013

Shortcut


Podsumowując ostatnie 2 tygodnie można powiedzieć tylko,że zostałam drugą Martyną Wojciechowską ponieważ przerobiłam setki km ale mimo to urlop mogę zaliczyć do bardzo udanych.


Jak wiadomo nad morzem to głównie plażing i smażing ale nie byłabym sobą gdybym nie spróbowała wszystkich okolicznych  atrakcji. Stworzyłam swoją listę must-have nadmorskiego:
- ziemniaki-kręciołki (zaliczone)
- bański mydlane ( zakupione, co prawda nie dla mnie ale są)
- souvenir (magnesik zakupiony)
- bursztynki (zbierałam osobiście)
- spacer plażą (codziennie zaliczany)
- lody (zjedzone)
-gofry (z nutellą a jak :)  )
- RYBKA ( zjedzona ze smakiem)
- hot dog z budy ( najlepszy hot dog w tej miejscowości ;)  )
- zwiedzanie latarni morskiej (checked)
- cymbergaj ( pograne)

ale zostawiłam sobie coś na przyszły rok:
- tatuaż z henny
- fluo warkoczyki
- jazda na bananie
- rejs statkiem piratów
- budowanie zamków z piasku (nie dostarczono mi obiecanej saperki)
- zbieranie muszelek (może będzie ich więcej)


Po powrocie z tęsknoty za wakacjami postanowiłam poprawić sobie humor i umówiłam się z D. , która została szczęśliwą posiadaczką gofrownicy a jak wiadomo gofry to nieodłączny znak wakacji więc nie obyło się bez gofrów nutellowych i z bitą śmietaną i truskawami.





Przepis na gofry holenderskie TU ale ostrzegam uzależniają :)



No to ruszam do pracy i trzymam kciuki a wszystkich ,którzy wracają już z urlopów i będą musieli odnaleźć się w tej upalnej codzienności.