Ponieważ miałam to nie miałam wolnego czasu jak to zwykle u mnie bywa :) Za to teraz gdy mam chwilę postanowiłam się podzielić moją miłością do części garderoby zwanej kapeluszem. Dwa lata temu pożyczyłam sobie na wieczne nieoddanie kapelusz męski. Był on świetny i przeżył ze mną caaaałe wakacje, niestety od słońca i wody wyblakł i stracił fason bo był jak się okazało z papieru. W tym roku postanowiłam zaopatrzyć się w wersję damską (chociaż męska była całkiem spoko) również zrobioną z papieru. Fakt ,że może posłużyć tylko na jeden sezon mnie nie przeraził bo koszt nie duży a za to nie było mi żal gdy upychałam go w torbie (szybko wracał do poprzedniego kształtu) lub walał się po plaży.
Koszt zakupu dwie średnie kawy w Starbucksie a radość wielka :)
Kapelusz idealny na miejskie zwiedzanie...
...i na plażowe zaleganie.
Pozdrowienia dla wszystkich ,którzy już skończyli się urlopować i dla tych ,którzy dopiero na urlop się wybierają (z prośbą o duchowe wsparcie tych pracujących ;) ).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz