Robiąc remanent w szafie pozbyłam się wielu starych ubrań w tym kilka t-shirtów, które uwielbiałam i nosiłam często, tak często,że teraz nadawały się tylko do chodzenia w domu. Eksperymentując z ograniczaniem liczb ubrań postanowiłam pozbyć się wysłużonych koszulek ale niektóre tak mi się podobają,że nie miałam serce ich wyrzucać. Postanowiłam przerobić je na ...... poszewki na poduszki.
Zwykłe poduchy nabrały teraz bardziej babskiego charakteru a nadruki z t-shirtów stały się ozdobami jaśków.
czwartek, 26 września 2013
środa, 25 września 2013
Ukulturalnianie i inspiracji czerpanie
Postanowiłam ostatnio się sama nagrodzić i podarować sobie coś ładnego. W dniu w którym postanowiłam to zrobić trafiłam na promocję w Empik'u pt. "2+1" czyli kupując 3 książki, najtańszą mamy za darmo (płacimy tylko za dwie ) dlatego postanowiłam zostać posiadaczką książek,które zawsze będąc w Empik'u przeglądałam.
Dwa albumy z serii Buchamnn pełne pięknych zdjęć ,cytatów i rysunków dotyczących Audrey Hepburn i Marylin Monroe bardziej do przeglądania i szukania pomysłów niż zaczytytwania się godzinami ale jestem zachwycona zarówno samą formą albumu jak i wydaniem.Świetny pomysł na prezent :) No i książka pt. Etyka w modzie czyli coś o modzie ale bardziej od strony funkcjonowania tego "świata" o tym jak są łamane prawa człowieka i jak klienci są oszukiwani i nie świadomi wielu rzeczy ,które mają wpływ np. na cenę produktu. Nie wiem kiedy to wszystko przeczytam ale na pewno będzie jeszcze jakaś recenzja szczególnie "Etyki w modzie" bo to naprawdę książka otwierająca oczy na ogrom problemów jakie wywołują działania związane z modą.
Doszłam do wniosku,że powinnam wprowadzić do kalendarza jeden dzień w miesiącu w którym będę kupować sobie jakąś drogą książkę o której zawsze marzyłam i żal mi było wydać na nią pieniądze.To będzie prezent ode mnie dla mnie więc zawsze trafiony ;)
Zmykam sprzątać po pierwszym etapie remontu i cieszyć się wolnym dniem ;)
Dwa albumy z serii Buchamnn pełne pięknych zdjęć ,cytatów i rysunków dotyczących Audrey Hepburn i Marylin Monroe bardziej do przeglądania i szukania pomysłów niż zaczytytwania się godzinami ale jestem zachwycona zarówno samą formą albumu jak i wydaniem.Świetny pomysł na prezent :) No i książka pt. Etyka w modzie czyli coś o modzie ale bardziej od strony funkcjonowania tego "świata" o tym jak są łamane prawa człowieka i jak klienci są oszukiwani i nie świadomi wielu rzeczy ,które mają wpływ np. na cenę produktu. Nie wiem kiedy to wszystko przeczytam ale na pewno będzie jeszcze jakaś recenzja szczególnie "Etyki w modzie" bo to naprawdę książka otwierająca oczy na ogrom problemów jakie wywołują działania związane z modą.
Doszłam do wniosku,że powinnam wprowadzić do kalendarza jeden dzień w miesiącu w którym będę kupować sobie jakąś drogą książkę o której zawsze marzyłam i żal mi było wydać na nią pieniądze.To będzie prezent ode mnie dla mnie więc zawsze trafiony ;)
Zmykam sprzątać po pierwszym etapie remontu i cieszyć się wolnym dniem ;)
Garderoba kapsułkowa (moja wersja)
No i jak zwykle jak tylko mam wolne łapie mnie choroba. Dzisiaj obudziłam się z bóle gardła i kicham jak z automatu. Aby nie dać się chorobie wjechały tradycyjnie witaminy i herbata z malinami od Mamy :)
Nadrabiając zaległości chciałam powiedzieć ,że udało mi się przejść pierwszy etap testu z garderobą kapsułkową. Jak wspominałam wcześniej wyczytałam w książce "Lekcje madame chic", że garderoba paryżanek składa się z góra 20 szt ubrań (nie licząc płaszczy,basic'ów itp.) i potrafią one idealnie łączyć te rzeczy przez cały sezon. Postanowiłam zrobić przegląd mojej szafy i zminimalizować to i owo.
Pozbyłam się dzięki temu:
Pozostały w mojej szafie:
oprócz piżam jest też zestaw domowy czyli
2 pary długich bawełnianych spodni
2 t-shirty
jedne dresowe krótkie spodnie
1 bluza dresowa
Do całej listy nie wliczałam okryć wierzchnich typu kurtki i płaszcze, dodatków jak apaszki i torebki, butów i ubrań typowo do pracy,nie mogłabym ich się pozbyć bo w czym bym chodziła do pracy (?) ale są na tyle eleganckie,że nie chodzę w nich na co dzień. Można powiedzieć że moja garderoba składa się w takim razie ze 100 części i wliczają się w to ubrania na okres zimowy i letni. W trakcie sprzątania schowałam głęboko szorty i lekkie sukienki i wyciągnęłam już sweterki więc jestem gotowa na zimę, która mam nadzieję przyjdzie baaaaardzo późno i szybko się skończy :)
Nadrabiając zaległości chciałam powiedzieć ,że udało mi się przejść pierwszy etap testu z garderobą kapsułkową. Jak wspominałam wcześniej wyczytałam w książce "Lekcje madame chic", że garderoba paryżanek składa się z góra 20 szt ubrań (nie licząc płaszczy,basic'ów itp.) i potrafią one idealnie łączyć te rzeczy przez cały sezon. Postanowiłam zrobić przegląd mojej szafy i zminimalizować to i owo.
Pozbyłam się dzięki temu:
- ubrań w których wyglądałam tragicznie ale były ładne( co z tego że są ładne jak wyglądam z nich źle i nigdy w nich nie chodzę),
- ubrań rozciągniętych,spranych i z dziurami, część leżała z sentymentu z nadzieją ,że będą świetnie się sprawdzały jako piżama ale po uzbieraniu 15 "piżam" postanowiłam wszystkie pseudo-piżamy odrzucić
- ubrań których nie wkładałam od kilku lat a ciągle zajmowały cenne miejsce, nie wiem dlaczego ich nie wyrzuciłam
Pozostały w mojej szafie:
- 2 swetry typu narzutka
- 6 swetrów wkładanych przez głowę
- 5 par jeansów (w tym jedna koralowa)
- 5 legginsów (no tutaj było najciężej zrezygnować :P )
- 5 spódnic ( w tym dwie eleganckie więc nie powinny się wliczać)
- 5 jednokolorowych t-shirtów
- 14 t-shirtów we wzorki i z bohaterami z bajek ( tutaj też było ciężko i to co zostało będzie jeszcze uszczuplane w trakcie)
- 10 topów na ramiączka ( autorka książki twierdzi że takich rzeczy nie powinno się wpisywać do listy ale jak już liczyć to wszystko)
- 2 pary eleganckich spodni
- 3 marynarki
- 6 bluzek gładkich z długim rękawem
- 3 eleganckie sukienki
- 7 sukienek na lato
- 3 pary szortów
- 4 eleganckie koszule
- 1 koszula dżinsowa i 1 tunikowa
oprócz piżam jest też zestaw domowy czyli
2 pary długich bawełnianych spodni
2 t-shirty
jedne dresowe krótkie spodnie
1 bluza dresowa
Do całej listy nie wliczałam okryć wierzchnich typu kurtki i płaszcze, dodatków jak apaszki i torebki, butów i ubrań typowo do pracy,nie mogłabym ich się pozbyć bo w czym bym chodziła do pracy (?) ale są na tyle eleganckie,że nie chodzę w nich na co dzień. Można powiedzieć że moja garderoba składa się w takim razie ze 100 części i wliczają się w to ubrania na okres zimowy i letni. W trakcie sprzątania schowałam głęboko szorty i lekkie sukienki i wyciągnęłam już sweterki więc jestem gotowa na zimę, która mam nadzieję przyjdzie baaaaardzo późno i szybko się skończy :)
niedziela, 22 września 2013
Wykorzystać w całości :)
Dzisiaj mam prawie wolny dzień po 10 intensywnych dniach, które minęły bardzo szybko ale też były bardzo inspirujące, nauczyłam się wielu nowych rzeczy i też zmieniły parę rzeczy w moim dotychczasowym życiu. Brzmi poważnie ale to tak w skrócie :)
Tym czasem dzień mija pod hasłem z koszulki jaką dostałam od Mamy :
Plan na dziś:
Warsztaty PiK w Empiku
Rajd po lumpeksach
Gotowanie i sprzątanie (trwa dalej remont kuchni i zakończy się zapewne za dwa tyg :/ w kuchni została nam tylko lampa i kuchenka więc korzystam póki mam bo jak przyjdzie pan od płytek to już tylko lampa zostanie)
Ułożenie planu na cały tydzień lub dwa (żeby nie zapomnieć o niczym i nie zmarnować ani jednej cennej wolnej minutki)
Nowy post na blogu (jak już wszystko z listy zrealizuję na spokojnie coś jeszcze dzisiaj napiszę)
Tym czasem dzień mija pod hasłem z koszulki jaką dostałam od Mamy :
Więc zmykam robić to co lubię :)
sobota, 14 września 2013
Eksperyment?
"Niech żyje wolność, wolność i swoboda" to właśnie o 8:00 rano w sobotę dochodziło z remontowanej kuchni.Pan majster z radością pogwizdywał i nucił tę znaną klasykę gładząc ściany. Za oknem pogoda beznadziejna, praca od rana a jednak humor dopisuje. To jest dobry pomysł,żeby przestać zwalać winę za złe samopoczucie na brzydką pogodę, brak czasu lub inne pierdoły.
Ostatnie kilka dni i kilka następnych będzie w ciągłym biegu i lekkim poddenerwowaniu (oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu) dlatego korzystając z kilku godzin wolnego postanowiłam zrobić coś dla siebie. Najpierw pyszne śniadanko a potem coś słodkiego (ci co mnie znają wiedzą ,że bez dzień bez słodkiego to dzień stracony)ale żeby było zdrowo zestaw musli czekoladowe+ danone biszkoptowy :)
Kolejna rzecz to paznokcie, jak na prawdziwą damę przystało + makijaż.
Ostatnio nie mam czasu za bardzo na czytanie książek dlatego w drodze do pracy czytam w komórce 3 tom sagi Pieśni Lodu i Ognia Nawałnica Mieczy a wieczorem przed spaniem kilak stron Lekcje Madame Chic. Książka LMC to po części opis pół roku spędzonego prze bohaterkę na wymianie studenckiej i mieszkaniu u typowej francuskiej rodziny a po części poradnik na temat francuskiego szyku i życia. Początek mnie zniechęcił gdyż książka zaczyna się od jedzenia, nie jest podana konkretna dieta ale nawyki jakie powinnyśmy w sobie wyrobić,żeby jedząc chudnąć. Za to byłam pełna podziwu kiedy przeczytałam o garderobie kapsułkowej. Nie chodzi o kształt kapsułki lecz o to,że typowa francuska ma w swojej szafie kilka dobrej jakości rzeczy, które pasują do siebie w wielu kombinacjach i chodzi tylko w nich. Taka garderoba może składać się np z 10 rzeczy (całe szczęście nie wlicza się w to kurtek, ubrań eleganckich,biżuterii,butów,torebek,marynarek, basic'ów czyli t-shirtów i podkoszulków) które można dowolnie łączyć (zmieniane są one oczywiście w zależności od sezonu). Zastanawiam się czy nie zrobić u siebie takiego eksperymentu.
Autorka radzi na początku pozbyć się rzeczy:
- w których w ogóle nie chodzimy od 2 lat,
- rzeczy w których źle wyglądamy ale żal nam wyrzucić,
- rzeczy które przez sentyment trzymamy choć nie nosimy.
Resztę ograniczyć np do 15 sztuk, ale pozostałą część, której się nie pozbywamy ukryć w miejscu awaryjnym poza szafą,żeby w razie kryzysu do nich sięgnąć. Jeżeli topy i biżuteria nie wchodzą w listę 15 rzeczy i nie będę do listy wliczać ubrań w których będę chodzić do pracy (zaliczają się do eleganckich) to myślę,że to by był dobry eksperyment.
Zalety:
Po pierwsze ile pieniędzy zaoszczędzę na tym,że nie będę kupować "bo za dyszkę żal nie brać" skoro mam swoją magiczną 15tkę (no może 20tkę,zobaczymy jak mi pójdzie).
Po drugie jaki będę miała piękny porządek w szafie, wszystko będzie widać i nie będę spędzać dodatkowych 10 minut na szukaniu "tej" bluzki.
Następny plus to mogę zorganizować małą wyprzedaż i oddać za symbolicznego piątaka ubrania,których będę chciała się pozbyć, to też dobry czas na kawę z koleżankami i ploty :)
Jeszcze jeden plus to taki,że za zaoszczędzone pieniądze mogę sobie kupić ubrania naprawdę dobrej jakości, lepiej przecież kupić droższy porządny sweter niż 3 tańsze, średniej jakości ,które rozciągną się po pierwszym sezonie.
Póki co zabieram się za malowanie paznokci w myślach przeglądając już moją szafę, słysząc Golden Hits nucone przez majstra z kuchni i śmigam do pracy!
Ostatnie kilka dni i kilka następnych będzie w ciągłym biegu i lekkim poddenerwowaniu (oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu) dlatego korzystając z kilku godzin wolnego postanowiłam zrobić coś dla siebie. Najpierw pyszne śniadanko a potem coś słodkiego (ci co mnie znają wiedzą ,że bez dzień bez słodkiego to dzień stracony)ale żeby było zdrowo zestaw musli czekoladowe+ danone biszkoptowy :)
Kolejna rzecz to paznokcie, jak na prawdziwą damę przystało + makijaż.
Ostatnio nie mam czasu za bardzo na czytanie książek dlatego w drodze do pracy czytam w komórce 3 tom sagi Pieśni Lodu i Ognia Nawałnica Mieczy a wieczorem przed spaniem kilak stron Lekcje Madame Chic. Książka LMC to po części opis pół roku spędzonego prze bohaterkę na wymianie studenckiej i mieszkaniu u typowej francuskiej rodziny a po części poradnik na temat francuskiego szyku i życia. Początek mnie zniechęcił gdyż książka zaczyna się od jedzenia, nie jest podana konkretna dieta ale nawyki jakie powinnyśmy w sobie wyrobić,żeby jedząc chudnąć. Za to byłam pełna podziwu kiedy przeczytałam o garderobie kapsułkowej. Nie chodzi o kształt kapsułki lecz o to,że typowa francuska ma w swojej szafie kilka dobrej jakości rzeczy, które pasują do siebie w wielu kombinacjach i chodzi tylko w nich. Taka garderoba może składać się np z 10 rzeczy (całe szczęście nie wlicza się w to kurtek, ubrań eleganckich,biżuterii,butów,torebek,marynarek, basic'ów czyli t-shirtów i podkoszulków) które można dowolnie łączyć (zmieniane są one oczywiście w zależności od sezonu). Zastanawiam się czy nie zrobić u siebie takiego eksperymentu.
Autorka radzi na początku pozbyć się rzeczy:
- w których w ogóle nie chodzimy od 2 lat,
- rzeczy w których źle wyglądamy ale żal nam wyrzucić,
- rzeczy które przez sentyment trzymamy choć nie nosimy.
Resztę ograniczyć np do 15 sztuk, ale pozostałą część, której się nie pozbywamy ukryć w miejscu awaryjnym poza szafą,żeby w razie kryzysu do nich sięgnąć. Jeżeli topy i biżuteria nie wchodzą w listę 15 rzeczy i nie będę do listy wliczać ubrań w których będę chodzić do pracy (zaliczają się do eleganckich) to myślę,że to by był dobry eksperyment.
Zalety:
Po pierwsze ile pieniędzy zaoszczędzę na tym,że nie będę kupować "bo za dyszkę żal nie brać" skoro mam swoją magiczną 15tkę (no może 20tkę,zobaczymy jak mi pójdzie).
Po drugie jaki będę miała piękny porządek w szafie, wszystko będzie widać i nie będę spędzać dodatkowych 10 minut na szukaniu "tej" bluzki.
Następny plus to mogę zorganizować małą wyprzedaż i oddać za symbolicznego piątaka ubrania,których będę chciała się pozbyć, to też dobry czas na kawę z koleżankami i ploty :)
Jeszcze jeden plus to taki,że za zaoszczędzone pieniądze mogę sobie kupić ubrania naprawdę dobrej jakości, lepiej przecież kupić droższy porządny sweter niż 3 tańsze, średniej jakości ,które rozciągną się po pierwszym sezonie.
Póki co zabieram się za malowanie paznokci w myślach przeglądając już moją szafę, słysząc Golden Hits nucone przez majstra z kuchni i śmigam do pracy!
poniedziałek, 9 września 2013
Dad made my day
Od pewnego czasu pomimo przeziębienia mam dobry humor, aż tak dobry ,że wstaje codziennie wcześnie rano i nawet chyba mniej marudzę ostatnio :) Może to zaleta antybiotyku albo ostatnich i przyszłych zmian jakie będą miały miejsce, hm....W każdym bądź razie dzisiejszy dzień minął pod znakiem odwiedzin mojego Taty we Wro.
Wizyta co prawda krótka i pogoda nie sprzyjała spacerom ale wypiliśmy na rynku smaczną kawę, zjedliśmy w Cegielni pyszny obiadek i ukulturalniliśmy się w dwóch Empikach. W jednym zakupiłam nową książkę ,która może wprowadzi jeszcze więcej zmian albo będzie tylko miłą lekturą do poduszki, tak czy inaczej nie kosztowała wiele a tematyka jak najbardziej dla mnie.
Udało mi się też w końcu kupić słuchawki ( ostatni mój słuchawkowy nabytek był porażką pomimo,że dźwięk był niczego sobie to ciągle wypadały mi z uszu mimo zmiany gumek), profilowane z Panasonic'a i co najlepsze - Fioletowe :D .
Dzisiaj też przyszedł zamówiony na allegro kalendarz w śmiesznym seledynowym kolorze i jako dobra wróżba - zaczyna się od 16 września 2013 :D (i kończy na wrześniu 2014). Mam nadzieję,że ten nadmiar szczęścia dzisiaj się nie wyczerpie i starczy mi jeszcze na resztę roku.
Wizyta co prawda krótka i pogoda nie sprzyjała spacerom ale wypiliśmy na rynku smaczną kawę, zjedliśmy w Cegielni pyszny obiadek i ukulturalniliśmy się w dwóch Empikach. W jednym zakupiłam nową książkę ,która może wprowadzi jeszcze więcej zmian albo będzie tylko miłą lekturą do poduszki, tak czy inaczej nie kosztowała wiele a tematyka jak najbardziej dla mnie.
Udało mi się też w końcu kupić słuchawki ( ostatni mój słuchawkowy nabytek był porażką pomimo,że dźwięk był niczego sobie to ciągle wypadały mi z uszu mimo zmiany gumek), profilowane z Panasonic'a i co najlepsze - Fioletowe :D .
Dzisiaj też przyszedł zamówiony na allegro kalendarz w śmiesznym seledynowym kolorze i jako dobra wróżba - zaczyna się od 16 września 2013 :D (i kończy na wrześniu 2014). Mam nadzieję,że ten nadmiar szczęścia dzisiaj się nie wyczerpie i starczy mi jeszcze na resztę roku.
Subskrybuj:
Posty (Atom)