niedziela, 27 października 2013

Kuchenne rewolucje i lumpeksowe uzależnienie

Nie będzie tu nic o gotowaniu ale po remoncie kuchni zostałam bez firanek i rolet więc żeby chronić swoją prywatność przed ludźmi czekającymi na przystanku po drugiej stronie ulicy postanowiłam wystroić moje okna. Koszt 20 zł (koszt metalowych patyczków do zawieszania firanek,nie wiem jak się to fachowo nazywa) plus stare firanki plus maszyna do szycia plus chwila cierpliwości. Wyszło jak w francuskiej kafejce , materiał też super ponieważ przepuszcza światło ale jest matowy więc chroni przed wzrokiem ciekawskich. Nie byłabym sobą gdybym czegoś nie dodała ekstra więc dla ozdoby przypięłam drewniane klamerki i ustawiłam kasztanki,żeby było trochę jesiennie i żeby chłonęły złą energię.


Już niedługo halloween i zupełnie przez przypadek znalazłam w lumpeksie materiał w czachy. Zaraz pomyślałam o tym,że trzeba ratować wygodny ale wytarty od siedzenia fotel i uszyłam "mu" nowe obicie. Pewnie wszyscy mali chłopcy chcieliby mieć taki fotel ale w tym samym lumpeksie znalazłam też coś dla dziewczynek - kocyk w różowe czachy  :) Koc się suszy ale będzie jak znalazł na halloween'owy wieczór bo raczej tak będę go spędzać (kocyk,herbatka i  nowa książka King'a).


Jak już wszyscy wiedzą, nie powinnam odwiedzać lumpeksów ponieważ zostawiam tam zawsze kupę kasy. Oprócz 3 bluz ,kocyka i materiału w czachy stałam się posiadaczką kolejnego misia z Bukowski Designe no ale aż żal było go nie przygarnąć. Misio czeka na kąpiel w pralce ale i tak polubiłam go od pierwszego wejrzenia.




Oprócz misia mam też brokuła, jest to bardziej jako szantaż i przypominajka,że mam jeść owoce no ale jak tu kawę z bananem jeść wiadomo,że banan czekoladki nie zastąpi ;)


Za oknem słońce jak na wiosnę dlatego zmykam chłonąć słoneczną energię i zbierać siły na szaro bure miesiące. Pozdrowienia dla wszystkich ,którzy jeszcze czytają to co tu czasem napiszę :)



sobota, 12 października 2013

Kasztaniaki

Wczoraj dopadł mnie dzień marudy, aż sama na siebie byłam zła. Nie umiałam się zdecydować na nic,ciągle coś wymyślałam po czym dochodziłam do wniosku,że jednak nic mi się nie chce. Postanowiłam,że jednak pójdę na rower (po 4 zmianach zdania) bo pogoda była tak piękna,że żal byłoby siedzieć w domu.

Jestem w lekkim szoku,że nie mam zakwasów bo dłuuuugo nie byłam na wyprawie rowerowej. Mogę się pochwalić,że zdobyłam Kilimandżaro i zwiedziłam Morskie Oko, co prawda wrocławskie ale zawsze coś nowego.




W drodze powrotnej nazbierałam kasztanów na które się uparłam i teraz myślę co z nich zrobić ;)

 Podobno kasztany są naturalnymi odpromiennikami dlatego wrzuciłam kilka pod łóżko i kilka postawiłam na biurku przy laptopie. Znalazłam stary słoik, przewiązałam kokardką, wsypałam kasztany i już wygląda bardziej efektownie.



  Reszta kasztanów spoczywa w koszyku po truskawkach i czeka na swoja kolej.

czwartek, 10 października 2013

Zapasy


Na reszcie skończył się już remont więc po miesiącu mieszkania bez dostępu do kuchni (nie było łatwo ale plusem było to,że schudłam ;)  ) wybrałam się na wielkie zakupy jedzeniowe. Żeby nadrobić stracone kalorie i zjeść wreszcie coś z własnej kuchni udałam się do LIDLa ponieważ trwa tam tydzień czekolady, kawy i herbaty a wiadomo jak ja lubię czekoladę. Szczerze- zawiodłam się trochę ale tylko trochę bo wybór czekolad ,herbat i kaw był taki sam jak zwykle ale udało mi się kupić książkę mojego ulubionego autora pana Kinga taniej o 15 zł a zaoszczędzone pieniądze wydałam tradycyjnie na milkę w rozmiarze XXL. W środku książki znalazłam też zakładkę więc już wiem na co pójdę do kina. Kto nigdy nie czytał książek Kinga polecałabym zacząć właśnie od Carrie ponieważ książka nie jest długa a jeśli spodoba się komuś ten styl zakocha się we wszystkich książkach tego Pana.




Lodówkę mam zaopatrzoną na tydzień albo lepiej więc nic tylko gotować. Jeśli chodzi o zimę też już jestem zaopatrzona w nową puchówkę ;) i sówkowe rękawiczki więc siarczyste mrozy nie są mi straszne. Jutro zaczynam swój długi weekend i w planach mam jeszcze nacieszenie się słoneczkiem i zbieranie kasztanów. Może powstanie jakieś kasztanowe DIY ale to są plany, póki co szykuję się do pracy, ogarniam na szybko poremontowy bałagan żeby móc w pełni odpoczywać przez te 3 następne dni.