poniedziałek, 18 maja 2015

Ogrodniczka Kania



Tak nie dużo mi do szczęścia potrzeba- tylko trochę ziemi w której mogę się pobabrać.
Przyszła wiosna i czas na zadanie o "kwiatki" (jeśli można drzewko pomarańczowe,bluszcze,borówkę i dziwne coś nazwać kwiatami).




Miesiąc temu postanowiłam zrobić szczepki z mojego długaśnego bluszczu i cieszyłam się jak dziecko jak tylko zaczęły wypuszczać korzenie. Podejrzewam,że bluszcz to jedna z najmniej wymagających roślin ale niestety nie jestem "Mają w Ogrodzie" to raz a dwa,że podobają mi się raczej proste roślinki.





Tutaj mój mały ogródek botaniczny zebrany razem.


Tak bardzo się ucieszyłam z samodzielnie wyhodowanych szczepek bluszczu ,że postanowiłam rzucić się na głębszą wodę i wykiełkować z pestki avocado. Trzymajcie kciuki !!




Tak się prezentuje nowy bluszczyk w nowym "domku" czyli zwykłym dużym kubku.


A to pomysł na recykling słoika. To właśnie w nim zasadziłam dziwne coś,które traktowałam przez ostatnie dwa lata po macoszemu a dalej rośnie. Kocham takie mało wymagające roślinki :)


Oczywiście czasem zdarzy mi się być damą ale chwilę później zabieram się właśnie do sadzenia z nowo pomalowanymi paznokciami. Lakier jest z mojej ulubionej kolekcji małych lakierów z miss sporty i przyznam,że dał radę (można powiedzieć,że lakiery z tej serii są do zadań specjalnych).



A dziś wieczorem dla relaksu porządki w sekcji scrapbooking. Zdjęcia wywołane,mapki,bilety,naklejki itp. czekają więc tylko siadać i scrapbookować (jest takie słowo?!?).

Pozdrowienia dla wszystkich,którzy kochają dłubać w ziemi nawet jeśli jest to kilka doniczek. :)


niedziela, 10 maja 2015

Powroty



Ostatnio zastanawiałam się,że nić już nie wrzucam na bloga,nic nowego nie uszyłam,nic ciekawego nie przeczytałam. Stwierdziłam,że pisanie na bloga musiało być jakąś pierdołą bo skoro nie mam czasu na blogowanie to znaczy,że jest to głupota na którą marnowałam wolne chwile. Ale nie było dnia,żebym nie myślała o poście i o tym kiedy znowu usiądę i coś naklikam. Kilka dni temu dotarło do mnie,że to nie z powodu braku czasu zaniedbałam bloga ale z powodu złej organizacji i pisanie tu jest czymś co lubię więc nie mogę myśleć ,że to głupota. 

Myślę,że jeszcze trochę czasu minie zanim znowu znajdę czas na szycie (umówmy się trzeba po prostu posadzić tyłek przed maszyną i szyć a nie mówić,ze się nie ma czasu!!) ale cieszę się ,że wracam tu z postanowieniem,że każdą wolną chwilę poświęcę na coś co sprawia mi przyjemność czyli między innymi na prowadzenie bloga.

Niektórych może irytować to ,że lubię zaplanować coś z wyprzedzeniem (czasem nawet dużym) ale dzięki temu mogę ogarnąć resztę czasu ,która mi została i myślę ,że im więcej mam zadań do zrobienia tym lepiej jestem zorganizowana. Kiedy pracowałam i studiowałam miałam więcej energii i więcej potrafiłam zrobić. Teraz kiedy tylko pracuję czas leci jakoś za szybko dlatego muszę sobie mniej więcej planować co i kiedy.Mam poczucie,że panuję nad nim i uświadamiam sobie ,że zrobiłam tak dużo a jeszcze tyle mam wolnego czasu :)

Jak wiadomo  nie byłabym sobą gdybym nie wymyśliła sobie ,że do planowania najlepiej zmotywuje mnie ładny kalendarz czy notatnik;) którego ciągle szukam ale to kolejna mała rzecz,która nie może stanąć mi na drodze do organizacji. Póki co spisuję w komórce plany na każdy dzień,nie wszystko uda się zrealizować (nie dajmy się zwariować)ale nie są to wielkie priorytety,zawsze można przerzucić coś na przyszły dzień lub tydzień.

Kiedyś śmiałam się z mojego Dziadka ,który codziennie siada,pisze wszystko co musi zrobić w danym dniu ,tygodniu itd. a potem wykreśla zrealizowane zadani. Prowadzi też dziennik w którym zapisuje wszystko co mu się w danym dniu przytrafiło. Teraz kiedy pomyślę sobie ,że też robię takie listy i prowadzę coś na kształt pamiętnika tylko w formie bloga widzę,że to jednak rodzinne ;)


Drugi problem z brakiem czasu to lenistwo na przemian z manią sprzątania. Tak jak na studiach nie mogłam zacząć nauki jak pokój nie był wysprzątany,pranie zrobione a naczynia pomyte tak teraz nie pomaluję paznokci bo przecież trzeba natychmiast odkurzyć,wyszorować prysznic i zbawiać świat! Postanowiłam odpuścić sobie w ten weekend i nagle znalazł się czas na napisanie posta,pomalowanie paznokci,nadrobienie zaległości w serialach i ODPOCZYNEK! Ten weekend upłynął mi szybko i smacznie w bardzo miłym towarzystwie i nawet udało mi się wyskoczyć na rowerowy wypad dookoła Wro. Myślę,że jeżeli zaplanuje sobie część rzeczy,które uda mi się zrealizować to również uda mi się zaoszczędzić o wiele więcej czasu na coś spontanicznego. 

Mały update:Co do wyzwania 52 książki w 2015 to będę musiała nadrobić zaległości jakimiś nowelami albo przerzucę się na audiobooki ale muszę dać radę ;)

Pozdrowienia dla wszystkich,którzy tu zaglądali mimo,że nic od dawna się nie pojawiało.

Miłej niedzieli ;)

wtorek, 17 marca 2015

Napchane


Dzisiaj pomysł na dodatek do obiadu:) dawno nie robiłam faszerowanych pieczarek a to sekund pięć i gotowe. Tutaj jest wersja bezmięsna ale można do środka dodać podsmażony boczek jeśli ktoś ma ochotę.
Co będzie nam potrzebne?
-duże pieczary
- mozzarelę
- cebulę
-bułkę tartą
- sól


Odrywamy nóżki z umytych pieczarek.

Wrzucamy do blendera razem z mozzarelą.


Cebule podsmażamy na patelni.



Dorzucamy do blendera z nóżkami i mozzarelą i blendujemy na gładką masę. Jak pisałam można dodać podsmażony boczek.


Następnie faszerujemy pieczarki.


Ja do środka każdej nasypałam troszkę soli.


Żeby było ładnie pieczary włożyłam w papierowe papilotki do muffinek i tak przygotowane włożyłam do piekarnika na 180*C na 20 minut.



Tak wyglądają upieczone pieczary smaczny i efektowny dodatek do obiadu.

SMACZNEGO :)

Pozdrowienia dla wszystkich lubiących gotować :)

sobota, 14 marca 2015

Literówka


Dawno mnie nie było ale kompletnie nie miałam ostatnio czasu - chyba ostatnio często od tego stwierdzenia zaczynam posty :P ale taka prawda.

Pod koniec lutego ( dawno,dawno temu...) byłam na parapetówce i chciałam się pochwalić co stworzyłam dla latorośli gospodarzy.

W internecie krąży wiele zdjęć z imionami ułożonymi z materiałowych literek i przyznam szczerze,że zakochałam się w takiej dekoracji. Gdybym miała więcej półek na pewno uszyłabym też literki dla siebie ale póki co literki trafiły do Ali, mam nadzieję,że się podobają.


Żeby uszyć literki trzeba najpierw narysować sobie projekt. Chciałam żeby A miały lekko wywiniętą nózżkę i żeby L lekko zakręcało się do góry.


Postawiłam na muffinkowy materiał na literkach A i różowej Lce. Po odrysowaniu szablonu spięłam wszystko szpileczkami.



Nie wycinałam literki ale dwa prostokąty ponieważ był to mój pierwszy raz i nie wiedziałam czy uda mi się idealnie obszyć wszystko więc wolałam mieć spory zapas.


Literkę A przeszyłam w całości dookoła.


Następnie wycięłam dziurkę , przez którą wywinęłam całość na właściwą stronę.


Następnie otworek przeszyłam tak,żebym mogła z jednej strony wypchać środek.


Po wypchaniu wystarczyło tylko ręcznie zszyć dziurkę.


Z literką L było szybciej,wystarczyło przeszyć ją ,zostawiając jeden koniec niezaszyty ,żeby wypchać i zaszyć go na maszynie na samym końcu.


Tak prezentował się gotowy napis.


A tak został przewiązany wstążką i zapakowany na prezent.

Pozdrawiam i życzę wszystkim dużo słoneczka :)